Budzą nas fale. Stan, w którym budzisz się i słyszysz fale, może wskazywać na kilka opcji – pierwsza to taka, że mieszkasz przy plaży. Druga – znajomi zrobili ci dowcip i podczas snu wywieźli cię do Sopotu (z Warszawy). Trzecia – zasnąłeś na plaży i tam też się obudziłeś. Dzisiaj jest to ta trzecia opcja, choć pierwsza jest niezwykle kusząca ( a druga ostrzegawcza – wiedz w jakim towarzystwie zasypiasz!)

wschód słońca, jakby ktoś pomylił z zachodem.
idealne wydmy na nocleg.

Gdzie jesteśmy? W okolicy Czołpina. Poprzedniego dnia przywędrowaliśmy tu z Łeby, gromadząc w nogach ok.28km wędrówki plażą, a w głowach i wszelkich zmysłach – zachwyt przekraczający rozmiarem zawartość naszych plecaków! Więcej o tych zachwytach przeczytasz TUTAJ.

Gdzie dziś zmierzamy? Na zachód, zdobyć Ustkę!

Trzeba również wspomnieć, że trasa Łeba – Ustka to fragment naszego większego projektu przejścia plażą polskiego wybrzeża – Baltic Beach Trekking Challenge

Przed nami około 32 kilometrów, a słońce rozpoczęło już swoją wakacyjną działalność na pełny etat.

spokój. czy dzisiaj nic się nie wydarzy?
w drogę, ku plażowej pustce. I Ustce!

Za parę godzin okaże się, że jednak haruje na dwa etaty, bo temperatura przekroczy 30 stopni. A wszystko po to, abyśmy, zanim osiągniemy nasz kolejny cel, byli odpowiednio „gotowi”, a raczej „ugotowani”. Cel, o którym mowa, to…Tajemniczy Las na Plaży.

Podobno liczy około 3-5 tysięcy lat. Czyli jest prehistoryczny. Podobno strawił go pożar, a przesuwające się wgłąb lądu morze, podjęło się jego konserwacji. Specjalnie dla nas.

Pradawny Las. PRALAS. Jak to brzmi! Wywołuje gęsią skórkę, brzmi jak nazwa mitycznego Pradziada-Czarodzieja.

Witamy się z Pralasem. Trochę w malignie, wywołanej słonecznym żarem, ale może i dobrze, bo Pradziad dzięki temu staje się rozmowny, można z nim zamienić słowa o tym jak to drzewiej(??!!) bywało. Słoneczna gorączka połączona z urojeniami wśród korzeni Pradrzew. Szwendamy się wśród tych Drewnodziadów, tu i ówdzie robiąc im zdjęcia.

Jest coś niezwykle tajemniczego i magnetyzującego w tych drzewiastych prapostaciach. Ich pojawianie się i znikanie, połączone ze sztormami, tworzy swoisty spektakl przyrodniczy. Jest pewne, że wrócimy do Pradziada w odwiedziny, oczekując, że piach odsłoni więcej ich czarnobrązowych, drewniano-węglowych ciał.

A skoro o ciałach, to przed nami Rowy. Nieodłącznym elementem przemarszu plażami jest przemarsz również przez plaże nudystów. A wschodnia plaża Rowów to jedna z dłuższych plaż miłośników stroju Adama ( i Ewy ). Naga prawda. Jesteśmy już nieco zmęczeni, a Rowy stają się naszą nadzieją na posiłek, kawę i lody.

z cyklu „głupie zdjęcie wakacyjne”. ale lepszego nie było dla podkreślenia powyższego akapitu.
Rowy pełne ludzi – widok, który podczas naszego marszu jest paradoksalnie bardzo rzadki!

Wychodząc ( lub uciekając…) z Rowów wydawało nam się, że już nic nas nie czeka. Ach, cóż za brak wiary w polskie wybrzeże! Przed nami miała się objawić kolejna wspaniałość trasy Łeba-Ustka (tak jakby było ich mało, ale, jak wspomniano gdzieś w tekście, uważamy że ta trasa to czołówka rankingu polskiego wybrzeża!)

Orzechowo morskie to niewielka wieś, której klify mogą konkurować z klifami Gdyni Orłowa. Konkurencja oczywiście umowna, bo każdy z nich posiada swoje wyjątkowe walory. A klif w Orzechowie to przecudowny krajobraz, szczególnie w popołudniowym, letnim słońcu. Szczególnie z oczami zwróconymi na zachód, a tam właśnie zmierzaliśmy. Warto przejść klifem, bowiem widok z niego rekompensuje może nie nazbyt śliczną plażę.

lepiej jest u góry, niż na dole!
czy ktoś ma jeszcze wątpliwości?

Roślinność klifu ujmuje najbardziej. Dendrolog i botanik (dendrolożka i botaniczka) byliby zachwyceni. My też, choć o istnieniu niektórych roślin dowiedzieliśmy się właśnie stamtąd.

poezja krajobrazu. nie opuszcza nas ani razu.
trudne odcinki plaży. Choć w zasadzie plaży tu prawie brak…
Ustko, przybywamy!

Cóż, choć niezwykle zmęczeni, to jednak z pewnym smutkiem osiągaliśmy poziom Ustki – wszak dwudniowy marsz z Łeby był przeżyciem tak cudownym, że aż żal było go kończyć…Ostatecznie przybycie przed 21.00 było dla nas ważne, ponieważ punkt bazowy w postaci latarni morskiej był zamykany właśnie o tej godzinie…Udało się!

uśmiechnięte ustka na latarni w Ustce.
długie cienie. widok z latarni potrafi zaskakiwać. #poezjakrajobrazu !

A na zakończenie kilka słów podsumowania:

  • trasa z Łeby du Ustki plażą to według nas jeden z najpiękniejszych odcinków polskiego wybrzeża ( hmm, czy my czasami nie piszemy tak o każdym odcinku…??? )
  • trasa trwa 2 dni(ok. 30km na dzień) a nocleg wypada na okolice Czołpina. My wybraliśmy nocowanie na plaży, ale Czołpino posiada również bazę noclegową
  • jeśli wydmy w Łebie zafascynowały Cię kiedykolwiek dużo bardziej aniżeli must have na szkolnej wycieczce, to krajobraz tego odcinka zauroczy Cię na długo! wydma Czołpińska, wydma Orzechowska…Jest coś więcej niż wydma Łącka! (nie umniejszając tejże…)
  • lubisz latarnie morskie? na tej trasie odwiedzisz 2 latarnie – w Czołpinie oraz w Ustce. Gdybyśmy mieli wybierać jedną z nich, wygrałaby ta w Czołpinie!
  • Pralas na plaży w Smołdzinie to ewenement. Prehistoria objawia się raz na jakiś czas pełniej, kiedy sztormy odsłaniają więcej prastarych pni.

W drogę!

Konopki Wędrowne

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *