
I’ve still got sand im my shoes…
…śpiewała dawno temu wokalistka o wdzięcznym imieniu Dido i bardzo jesteśmy ciekawi, czy ten piach to efekt przejścia zachodniego czy wschodniego wybrzeża?
Dziś rano piach odnaleziony w butach ( można próbować się go pozbyć w nieskończoność! ), przypomniał nam o jednym z najpiękniejszych fragmentów polskiego wybrzeża, który dane nam było przemierzyć tego lata.
Łeba – Ustka. Trasa plażą to fragment naszego większego projektu przejścia plażą polskiego wybrzeża – Baltic Beach Trekking Challenge

- kto?
- Magda, Marcin, Matylda, Rafał ( na kilku kilometrach )
- gdzie ?
- Z Łeby do Ustki
- ile?
- dzień 1 – Łeba – Czołpino – 28km
- dzień 2 – Czołpino – Ustka – 32km
- jak?
- pieszo plażą, lasem
- a nocleg?
- na plaży, pod gołym niebem

Zaczynamy w Łebie. Wiemy, że będzie pięknie, ale nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo. Łeba jaka jest, każdy wie, kto choć raz tu był. Słowiński Park Narodowy przyciąga co roku tłumy turystów. I nie ma się co dziwić, ruchome wydmy potrafią oczarować.
Spacer plażą na odcinku od Łeby do Wydmy Łąckiej (ok.7km) to popularny odcinek przemierzany podczas wizyty na Ruchomych Wydmach.
Przemierzaliśmy go wielokrotnie. Wydma Łącka to bez wątpienia cudo. Ale my dziś będziemy bardziej ruchomi, niż wydmy. Jesteśmy głodni wydm w ich dziewiczym wydaniu. Sam na sam z piaskowym, ruchomym monstrum. Czy to możliwe? To konieczne.

Tym razem mijamy Wydmę Łącką i udajemy się powolnym kontemplacyjnym krokiem dalej na zachód. Momentalnie znika tłum, a krajobraz jest tylko nasz. No, może jeszcze mew i sieweczek.




Każdy kolejny kilometr plaży wprawia nas w medytacyjny nastrój. Może to pusta plaża, może trzydziestostopniowy żar z nieba? Chyba jedno i drugie.

W tym nieco surrealistycznym nastroju docieramy do końca jeziora Łebsko. Wiemy to oczywiście z mapy, bo mierzeja pomiędzy jeziorem a linią brzegową jest dość szeroka. Wiemy również, że krajobraz przemawia do nas coraz większymi literami. Albo i wydmami.
Tam, gdzie kończy się Łebsko, zaczyna się Wydma Czołpińska. Wydma jak wydma, powiedzą miłośnicy gofrów i lodów. Łącka jest bliżej i jest jak pustynia. A Czołpińska jest jak…Wydma Czołpińska. Porośnięta roślinnością, niejednorodna, inspirująca i przede wszystkim…odludna.





Za nami ponad 20km w pełnym słońcu. Czy ma to wpływ na zachwyt Wydmą Czołpińską? Oczywiście. Można powiedzieć, że jesteśmy pod wpływem. Wydm, słońca, piachu i zmęczenia. Wspaniały stan.

Żeby było ciekawiej, skręcamy w stronę latarni w Czołpinie. To stały element naszych nadmorskich wędrówek – blizy są punktami orientacyjnymi, często rozpoczynały lub kończyły etap naszej wędrówki. Pozwalają spojrzeć wstecz lub naprzód z wysokości.
Jak w życiu – warto czasem wdrapać się wyżej i spojrzeć na krajobraz zdarzeń, aby złapać punkt odniesienia.
Latarnia morska w Czołpinie jest położona ok. 1,2km od plaży. Aha, jest także 55m npm, co należałoby rozwinąć jako „nad poziomem plaży”. Te 55m jest odczuwalne, gdy w nogach mamy ponad 25km „po plaży”. Plus 25m po schodach.



Zachód słońca zbliża się nieubłagalnie, więc czas pomyśleć o noclegu. O nadmorskich zachodach słońca można napisać całą książkę, ale mogłaby szybko wylądować w markecie w koszu z inną wybitną literaturą kiczu. Dlatego też może warto poprzestać na zdjęciu.



Kolacja? tak, chętnie zjedlibyśmy coś ciepłego. Jak na starą ratownię przystało, Czerwona Szopa uratowała nas przed śmiercią głodową, która niehybnie dopadłaby nas wśród piasków Czołpina. Zdążamy przed 21.00 zamówić zupę. cdn…